poniedziałek, 12 marca 2012

17

Przychodzi pan i pyta:
- Czy są poradniki?
Poradników u nas od groma na różne tematy, więc koleżanka pyta jakie konkretnie ma na myśli. Stwierdził, ze techniczne. Koleżanka próbuje wyciągnąć więcej informacji, ale pan chyba sam nie wie o co mu chodzi, więc mówi, że sam sobie poogląda co mamy. I ogląda. Nagle słyszymy:
- I co mi będzie mówić, że nie ma technicznych. A to co?
My zdziwione, że on jakiś techniczny poradnik znalazł, patrzymy co tam ma, a on:
- A to co to jest? O grzybach książka jest!! A pani mi będzie tu mówić, że nie ma technicznych.
Wyszedł oburzony, że nie wiemy nawet, że mamy techniczne książki.


Wczoraj inny pan wszedł i zadał mi pytanie:
- A czy kalkulatorki państwo sprzedają?
Tak, leżą na półce obok śrubokrętów, młotków, znaczków, biletów, kopert, gazet i tony innego badziewia o jakie nas pytają. W końcu jesteśmy w księgarni, jak możemy nie mieć kalkulatorków?


Weekendy zawsze obfitują w takie historie. Po weekendzie zazwyczaj ma się ochotę pojechać na noc do psychiatryka.

wtorek, 6 marca 2012

16

Mamy sobie w księgarni dużo książek na przecenie -25%. Przyszła pani, której się zamarzyła trylogia Larssona. I tak stoi, wybiera. Kolega do niej podchodzi i pyta czy w czymś pomóc.
Pani zastanawia się ile to będzie procent przecenione jak kupi trzy książki. Wszystko nam opadło, kolega tłumaczy, że to tak nie działa i ile by nie kupiła książek to i tak będą przecenione 25%. Pani się kłóci, że kolega liczyć nie potrafi, bo przecież jak jedna jest 25%, to trzy będą na -75%. I tak toczy się dyskusja, bo pani nie przyjmuje do wiadomości tej skomplikowanej informacji. W końcu dała za wygraną, chociaż z fochem, że coś kręcimy.
Także pamiętajcie, jak kupicie cztery książki, to macie je za darmo, a jak pięć, to jeszcze Wam dopłacimy! ;]

Ostatnio coraz częściej mam ochotę walić głową w ścianę przez ludzką głupotę. Póki co wystarczy mi jeszcze wyjście na papierosa, ale kto wie kiedy przestanie ;] 

Lubię jeszcze jak klienci godzinę przed otwarciem próbują włazić do księgarni. Nic to, że krata opuszczona prawie do podłogi, oni przeciskają się pod nią i zadają sakramentalne pytanie:
- Czy to już?
Tak. To już. A głową w kratę walą tylko dlatego, że mam taki kaprys i robię klientom tor przeszkód, żeby wchodzili tylko ci, którym naprawdę zależy.