środa, 19 grudnia 2012

33


- A Biblia na audiobooku jest?


Mamoooooooooooooooooo! Niech już będzie po świętach. Albo chociaż koniec świata ;]

czwartek, 13 grudnia 2012

31

Z okazji Dnia Księgarza klienci dbali o to, aby było wesoło.

Przychodzi pan i tak oto rzecze:
- To może ja od razu zapytam, nie będę się kręcił tutaj jak gówno w przeręblu.

Ja dochodzę do wniosku, że w tej pracy moje opanowanie naprawdę osiągnęło szczyty, bo nawet jeden nerw na twarzy mi nie drgnął ;]

sobota, 17 listopada 2012

30

Przedurlopowo :D:D

Przyszła Pani i mówi:
- Potrzebuję kwas, mydło i powidło.
K: ???
Pani: No takie coś dla dzieci, żeby dużo się działo... Żeby coś od czasu do czasu wyskoczyło i tak dalej.
 
 
Po 15 minutach rozmowy okazało się, że Pani chodzi o trójwymiarowe książeczki dla dzieci...

poniedziałek, 15 października 2012

28

Telefon. Podręczniki, a jakże. Przecież połowa października to szczyt sezonu podręcznikowego ;]
- Dzień dobry, ja bym chciała zamówić ćwiczenia do matematyki z kluczem do czwartej klasy.
- Dobrze, już sprawdzam, czy są.
- Tylko wie pani, bo te ćwiczenia to muszą być takie z niebieskim paskiem, bo jak bez paska to nie.
- Ale my w systemie nie mamy okładek, więc nie wiem czy tam jest jakiś niebieski pasek. Potrzebuje pani najnowszą wersję tego podręcznika?
- Taką z niebieskim paskiem, koniecznie, bez paska nie może być.
- Proszę pani, ja nie jestem w stanie sprawdzić, czy ten podręcznik ma niebieski pasek.
- To jak pani będzie wysyłać zamówienie, to niech pani tam zaznaczy, że musi być z niebieskim paskiem, to na pewno taki pani spakują i przyślą.

To tylko ułamek tej rozmowy. Ogólnie trwała jakieś 10 minut i tak cały czas w tym stylu. Całości już niestety nie pamiętam, bo po odłożeniu słuchawki miałam wrażenie, że mi mózg zastrajkował i uciekł. W każdym razie chciałabym zobaczyć minę ludzi w magazynie jak dzwonię, i mówię, że jak bez paska to nie.

Swoją drogą, to że pani znała tytuł to i tak sukces. Zazwyczaj te rozmowy wyglądają tak:
- Dzień dobry, szukam podręcznika do biologii do drugiej klasy.
- Ale jakiego?
- Phi, żebym to ja wiedział.

I stoi i się gapi, jakby to na nas miało olśnienie spłynąć czego ktoś potrzebuje.

niedziela, 7 października 2012

27

Specjalnie dla Edyty :P
Pierwsze, co mi przyszło do głowy :)


Dzwonię do pani, żeby poinformować, że przyszła dla niej książka. Mamy bodajże wtorek, w weekendy nie mamy dostaw, więc jeśli ktoś zamówił w piątek wieczorem, to dostanie dopiero we wtorek.
- Dzień dobry, przyszła książka, którą pani zamawiała.
- Ale ja jej już nie chcę, powiedziano mi, że dwa dni robocze, miała być w niedzielę.
- Ale wie pani, niedziela to nie jest dzień roboczy.
- Nie obchodzi mnie to, pan powiedział, że dwa dni robocze, miała być w niedzielę.
- Ale sobota i niedziela to nie są dni robocze, dlatego przyszła dzisiaj.
- W niedzielę miała być, pan powiedział, że dwa dni robocze.

Odpuściłam, bo albo by mnie krew zalała, albo zabiłabym śmiechem. Raczej to drugie.

poniedziałek, 10 września 2012

czwartek, 6 września 2012

25

Podchodzi do mnie pani i pyta:
- Ma pani taki niemiecki dla gimnazjum, yyyy, cośtam cośtam
Moje spojrzenie chyba było wielce wymowne, bo pani zaczęła szukać kartki z tytułem :D

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

23

Sezon podręcznikowy sezonem głupich pytań (tzn. głupszych niż zwykle).
W sezonie przed księgarnią mamy kiermasz z podręcznikami. Czy jest on po to żeby nam ułatwić czy utrudnić życie, kwestia sporna. Ale jest. Wszystkie podręczniki są tam. Podręczniki i tylko podręczniki. Stoi tam wczoraj koleżanka, podchodzi jakaś kobieta i pyta:
- A podręczniki też pani ma?
Co tam, że dookoła nie leży nic innego. Dlaczego ludzie są tacy głupi?

niedziela, 5 sierpnia 2012

22

Latam ja po księgarni jak wściekła mrówka, bo tak dużo roboty, a tak mało czasu. W końcu stwierdziłam, że to już chyba wszystko, podchodzę do lady i pytam K:
- Czy ja o czymś zapomniałam?
K. mi odpowiada:
- Tak, zrobić mi kawy.
W tym momencie podchodzi do nas klient i mówi do K.:
- Jest pan moim idolem w tym momencie jak pan to załatwił.
I zaczęli się cieszyć. Męska solidarność cholera jasna! :D

poniedziałek, 30 lipca 2012

21

Pani:
- Dzień dobry, interesują mnie książki stricte psychologiczne dla trzylatka.
Koleżanka [w lekkim szoku, ale jednak odważyła się zapytać]:
- A konkretnie?
Pani:
- A konkretnie to to jest dziewczynka i ma dwa latka i osiem miesięcy.


Ludzie są dziwni ;]

piątek, 27 lipca 2012

20

Księgarka powraca po urlopie ;]

Przyszedł pan z córką, pytają o książkę. Idę po nią na stół z nowościami, podaję. Oglądają, córka mówi, że chce.Pan do mnie:
- A ma pani taką nie z wystawy?
...
Ale nic, odpowiadam:
- Wie pan, to nie jest wystawa, tylko stół z nowościami, więc wszystkie będą tutaj.
Pan, tonem takim, jakbym miała paść na kolana i dziękować, że się zdecydował:
- Dobra, niech pani kasuje.

No że też nie dorobiliśmy się jeszcze drugiej takiej samej księgarni na zapleczu, żeby trzymać tam książki, których nikt nie dotykał ;]

piątek, 27 kwietnia 2012

19

Pomykam sobie po księgarni dzierżąc w jednej ręce pronto a w drugiej ścierę. Z kurzem walczyć trzeba, bo inaczej alergia nas zabije ;] Przy wycieraniu najniższych półek klęczę przed regałem. Staje obok mnie klient i tekst: "Matko, a ja myślałem, że pani to przed literaturą tak klęczy!! To jest taka uduchowiona poza!".
Nie dość, że prawie zawału dostałam, bo mi wyskoczył znikąd, to jeszcze był taaaaaaki zabawny :D

niedziela, 1 kwietnia 2012

18

Ostatnio dzień świra trwa bez przerwy. Gdybym chciała opisać wszytko, to musiałabym ciągle biegać z notesem i długopisem. Ale przedstawię Wam przemiły poranek jaki ostatnio miała moja koleżanka.

Klient 1. Zaraz po otwarciu.
Kupił, płaci, koleżanka pyta czy doliczać reklamówkę.
- Jak to? Pani jest nielogiczna.
Koleżanka się zdziwiła, ale nic to. Przyzwyczailiśmy się do marudzenia o reklamówkach.
Ale pan nie daje za wygraną:
- Czy pani słyszy co pani mówi? To co pani mówi nie jest logiczne. Jak reklamówka może być płatna?
Ludzie nie potrafią odpowiedzieć normalnie: nie, dziękuję. Dużo zabawniej jest przecież robić przez piętnaście minut awanturę o reklamówkę za dwadzieścia groszy.

Klientka 2.
Mamy dużo książek poprzecenianych na 2 zł, 5 zł itp. Wzięła pani klientka książkę za 5 zł. Twarda okładka, przed przeceną kosztowała chyba ponad 40 zł.
Klientka:
- Ta książka kosztuje pięć złotych?
O.: - Tak.
Klientka: - Za dużo. Za dwa bym wzięła
O.: o.O - Ale ona kosztuje pięć. Wie pani, ładne wydanie, twarda okładka, pięć złotych to nie jest dużo za taką książkę.
Klientka: - Przecież mówię, że pięć za nią nie dam. To sprzeda ją pani za dwa czy nie?
Oburzona, że nie - wyszła.

Klienci 3
Dwóch panów. Weszli i zaczęli opowiadać o zakupach w Castoramie. To była taaaaaaaka porywająca historia. W końcu rzucili na ladę jakieś papierzyska z tekstem:
- Proszę mi to skserować.
O.: - Ale to jest księgarnia. A poza tym nie mam ksera.
Klienci: - Jak to nie ma pani ksera? To niech pani na faksie zrobi kopię.
O.: - Faksu też nie mamy.
Klienci: - No co mi pani tu opowiada, komputery pani ma a nie ma faksu?
O.: - Niestety nie.
Wyszli z fochem. Że też nie wpadliśmy na to, żeby dorabiać jako punkt ksero.

Potem na dokładkę przyszła do mnie pani po baśnie Andersena i stwierdziła, że bez opracowania to ona nie chce. Załamałam się, a ona oburzyła, że jak to tak dzieci mają w szkole czytać a nie ma opracowania. Niedługo będą chcieli ściągi z wierszy Brzechwy czy Tuwima.

Na koniec z rozmów księgarzy. Zauważyliśmy ostatnio, że jak za długo nie mamy co robić to nam się rzuca na głowę. Najczęściej ma to miejsce jak kurier spóźnia się z dostawą. Ostatnio z koleżanką szukałyśmy puzzli z książeczek z puzzlami, bo zawsze jakimś magicznym sposobem znikają z tych książeczek i znajdujemy je po całej księgarni. Nie mogłyśmy kilku namierzyć. Koleżanka zaczęła szukać już nawet pod stołem.
K.: - O, pająk.
Ja.: - Nie strasz mnie, bo zawału dostanę.
K.: - A co, masz onomatopeję?
Tak, chodziło jej o arachnofobię ;]

Jakbym się zastanowiła, to pewnie coś jeszcze by mi się przypomniało, ale i tak się już rozpisałam :) Nie będzie Wam się chciało czytać potem tego :)

poniedziałek, 12 marca 2012

17

Przychodzi pan i pyta:
- Czy są poradniki?
Poradników u nas od groma na różne tematy, więc koleżanka pyta jakie konkretnie ma na myśli. Stwierdził, ze techniczne. Koleżanka próbuje wyciągnąć więcej informacji, ale pan chyba sam nie wie o co mu chodzi, więc mówi, że sam sobie poogląda co mamy. I ogląda. Nagle słyszymy:
- I co mi będzie mówić, że nie ma technicznych. A to co?
My zdziwione, że on jakiś techniczny poradnik znalazł, patrzymy co tam ma, a on:
- A to co to jest? O grzybach książka jest!! A pani mi będzie tu mówić, że nie ma technicznych.
Wyszedł oburzony, że nie wiemy nawet, że mamy techniczne książki.


Wczoraj inny pan wszedł i zadał mi pytanie:
- A czy kalkulatorki państwo sprzedają?
Tak, leżą na półce obok śrubokrętów, młotków, znaczków, biletów, kopert, gazet i tony innego badziewia o jakie nas pytają. W końcu jesteśmy w księgarni, jak możemy nie mieć kalkulatorków?


Weekendy zawsze obfitują w takie historie. Po weekendzie zazwyczaj ma się ochotę pojechać na noc do psychiatryka.

wtorek, 6 marca 2012

16

Mamy sobie w księgarni dużo książek na przecenie -25%. Przyszła pani, której się zamarzyła trylogia Larssona. I tak stoi, wybiera. Kolega do niej podchodzi i pyta czy w czymś pomóc.
Pani zastanawia się ile to będzie procent przecenione jak kupi trzy książki. Wszystko nam opadło, kolega tłumaczy, że to tak nie działa i ile by nie kupiła książek to i tak będą przecenione 25%. Pani się kłóci, że kolega liczyć nie potrafi, bo przecież jak jedna jest 25%, to trzy będą na -75%. I tak toczy się dyskusja, bo pani nie przyjmuje do wiadomości tej skomplikowanej informacji. W końcu dała za wygraną, chociaż z fochem, że coś kręcimy.
Także pamiętajcie, jak kupicie cztery książki, to macie je za darmo, a jak pięć, to jeszcze Wam dopłacimy! ;]

Ostatnio coraz częściej mam ochotę walić głową w ścianę przez ludzką głupotę. Póki co wystarczy mi jeszcze wyjście na papierosa, ale kto wie kiedy przestanie ;] 

Lubię jeszcze jak klienci godzinę przed otwarciem próbują włazić do księgarni. Nic to, że krata opuszczona prawie do podłogi, oni przeciskają się pod nią i zadają sakramentalne pytanie:
- Czy to już?
Tak. To już. A głową w kratę walą tylko dlatego, że mam taki kaprys i robię klientom tor przeszkód, żeby wchodzili tylko ci, którym naprawdę zależy.

sobota, 25 lutego 2012

15

Podchodzi do mnie dziewczyna, na oko gimnazjum. Pyta o "Dumę i uprzedzenie", bo strasznie chce to mieć. Podaję, ona podchodzi do matki i mówi, że chce tę książkę. Matka patrzy i mówi:
- "Duma i uprzedzenie"? To film taki był. Naprawdę to chcesz?
Dziewczyna taka niepewna, bo matka miała minę, jakby jej dziecko nagle wyskoczyło z jakimiś dziwnymi zachciankami, bo książkę chce. No kto to widział. Ale dała się przekonać i Młoda wyszła z księgarni z dwoma tytułami Austen :)

niedziela, 12 lutego 2012

14

Nie ma to jak dobrze rozpocząć pierwszy dzień pracy po dwutygodniowym urlopie. Klienci też postanowili zadbać, abym poczuła się swojsko.
Podchodzi do mnie pani i pyta:
- Przepraszam, czy tu można też wypożyczać książki?
Oczy mi lekko wyszły ;D Ale mówię, że nie.
Pani:
- Bo córce koleżanka z klasy powiedziała, że właśnie tu u was można wypożyczać. No nic, trudno.

O taaaaak, jak mi tego brakowało.

wtorek, 24 stycznia 2012

13

Dawno mnie tu nie było. Nie to, żeby klienci nie dostarczali materiału na notki :) Po prostu jakoś zapominam to zapisać i wylatuje to z głowy potem. Ale dzisiaj mnie Archer zainspirowała i mi się dwie sytuacje przypomniały.

Podchodzi pani i pyta:
- Czy dostanę taką książkę, hmmmmm [tu myśli intensywnie], "Kubuś Puchatek" czy coś takiego?
Ja zgłupiałam i się patrzę na nią, bo jak kurka można nie znać Kubusia Puchatka. Pani chyba pomyślała, że nie wiem o co jej chodzi i mówi:
- No chyba "Kubuś Puchatek", autor Milne??
Nadal nie wierzę, ale idę, ściągam książkę, podaję.
Pani cała radosna, że dobrze zapamiętała tytuł idzie do kasy.



Kolejna pani przybywa po "Krzyżaków". Ostatnio już mnie nawet nie dziwi, jak rodzice od razu zaznaczają, że chcą lektury z opracowaniem, bo po co dziecko ma się męczyć. Albo są oburzeni, jak jakiejś lektury z opracowaniem nie mamy. Ale nic to. Sięgam po książkę, podaję. Wydanie z Grega, najbardziej popularne.
A pani zadaje mi pytanie:
- A czy tutaj jest też treść?
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, więc poinformowałam panią, że owszem i sobie poszłam.


To mi przypomniało, jak kiedyś u koleżanek w księgarni jakaś pani zapytała, czy ten Mickiewicz to jest jakieś starsze tłumaczenie ;D