Dzisiaj o Panu, który zdecydowanie trafia do mojego Top 10 księgarskich przygód. Sytuacja z wczoraj.
Pan: Czy macie taką książkę "Mejkap"? [zapisane tak, jak wymówił]
Myślę sobie o co chodzi, ale dopytuję o szczegóły.
Pan: No, taka książka co ją Hitler w więzieniu napisał.
o.OOOO
Ja: "Mein Kampf"?
Pan: O, no coś w tym stylu, macie to?
Ja: Nie, ta książka jest nie do kupienia.
Pan: Eeee, szkoda.
Taa, szkoda...
Zapiski z życia księgarza
czwartek, 11 czerwca 2015
piątek, 4 lipca 2014
44
- Mamo, mamo, ja chcę lizaka, kup mi lizaka.
- Nie będę Ci kupowała żadnych słodyczy, zaraz idziemy do McDonalda.
Ot, alternatywa dla słodyczy i samo zdrowie...
- Nie będę Ci kupowała żadnych słodyczy, zaraz idziemy do McDonalda.
Ot, alternatywa dla słodyczy i samo zdrowie...
poniedziałek, 16 czerwca 2014
43
Pani z dwójką bardzo małych dzieci. Podchodzę:
- Może pomóc coś znaleźć?
- A nie, my tylko tak rekreacyjnie.
Rekreacyjnie. Z dziećmi. Do galerii handlowej. Błagam o litość.
- Może pomóc coś znaleźć?
- A nie, my tylko tak rekreacyjnie.
Rekreacyjnie. Z dziećmi. Do galerii handlowej. Błagam o litość.
czwartek, 20 marca 2014
42
Przydało by się napisać, że już nie jestem księgarzem. Nastąpiła zmiana branży, nie z chęci, lecz przez wykończenie psychiczne firmą, w której księgarzem mi przyszło być. Nie wiem co zrobię z blogiem, może zmienię nazwę. Bo pisać zapewne będę, górnolotne rozmowy z klientami na pewno nadal na mnie czekają :)
Póki co podzielę się z Wami kilkoma ostatnimi księgarskimi scenkami.
Na początek pytanie, które usłyszałam w ostatniej godzinie mojej kariery księgarskiej:
Pani: Szukam książki o kwiatkach, takich fioletowo niebieskich
My: ???
Pani: One u mojej babci w ogródku rosły
Po usłyszeniu tej wskazówki już od razu wiedziałyśmy o co Pani chodzi :D:D:D
Póki co podzielę się z Wami kilkoma ostatnimi księgarskimi scenkami.
Na początek pytanie, które usłyszałam w ostatniej godzinie mojej kariery księgarskiej:
Pani: Szukam książki o kwiatkach, takich fioletowo niebieskich
My: ???
Pani: One u mojej babci w ogródku rosły
Po usłyszeniu tej wskazówki już od razu wiedziałyśmy o co Pani chodzi :D:D:D
piątek, 7 lutego 2014
41
- Czy macie książkę "Churchill zwany lwem"? Bo słuchałem audiobooka i mi się podobał, ale kumpel mówił, że książka lepsza.
środa, 15 stycznia 2014
40
Klientka: A ten słownik obok, to co?
Ja: Słownik języka polskiego
Klientka: Aha, to co to jest?
Ja: Yyyyyy, no słownik języka polskiego
Klientka: No ale co w nim jest?
Yyyy, nie mam pytań
Ja: Słownik języka polskiego
Klientka: Aha, to co to jest?
Ja: Yyyyyy, no słownik języka polskiego
Klientka: No ale co w nim jest?
Yyyy, nie mam pytań
czwartek, 12 grudnia 2013
39. Dzień Księgarza
Dzisiaj Dzień Księgarza. Z tej okazji ten wpis, pierwszy od dłuższego czasu. Nie to, że nic się nie dzieje ciekawego, po prostu Księgarz chyba się wypalił.
W tym dniu, życzę wszystkim nam miłego dnia, dużo cierpliwości, samych miłych klientów (haha) i ogólnie żeby ten dzień minął nam w pozytywnej atmosferze :) Zważywszy na to, z jakimi wariatkami pracuję, to pewnie będzie bardzo pozytywnie.
A ja księgarzem czuję się coraz mniej, a to dlatego, że już nikt ode mnie tego nie wymaga. Ja mam się znać na plecakach, grach i wciskać ludziom czekoladowe misie i herbatki. I zakładki, pamiętajmy o zakładkach! Teraz nikt nie ocenia mojej pracy po tym, jak wygląda moja wiedza o literaturze. Bo to mało istotne. Teraz moją pracę ocenia się po tym, jak dużo nakasówki sprzedaję. I czy informuję klienta o wszystkich możliwych promocjach (czyli jakiś milion). I to nas chyba dobija. Kiedyś doceniano nas za naszą wiedzę i pasję, teraz nikogo ona nie obchodzi.
Wiem, że niektórzy z Was uważają, że dziś prawdziwych księgarzy już nie ma. Ale wierzcie mi, są, tylko z braku miłych księgarń, z klimatem, musieli schować się w sieciówkach, gdzie biegając między czterdziestoma kartonami dostawy, muszą znaleźć miejsce którego nie ma, na kolejne gry, kalendarze, herbatki, płyty, maskotki. I książki na szczęście jeszcze też. I wtedy nie mają już siły ani ochoty na nic. Nawet ten uśmiech przy kasie, to dla nich nierzadko ogromny wysiłek. Szczególnie, kiedy klient przed Tobą dał się we znaki.
Czasami spotkam się jeszcze ze stwierdzeniem, że my to mamy fajnie, bo cały dzień pijemy kawę i czytamy książki (HAHAHA). Ale już niezbyt często. Chyba klienci widzą nasz obłęd w oczach, jak biegamy dookoła robiąc milion rzeczy naraz :) Większość z klientów nie zdaje sobie sprawy jak ciężka jest to praca, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Borykamy się z problemami zdrowotnymi, które są spowodowane pracą. Czasem wracamy do domu i mamy ochotę się rozpłakać albo kogoś zabić. I to też jest spowodowane pracą. I każda kolejna taka rzecz sprawia, że tracimy ochotę na wszystko.
Dlatego dzisiaj uważam, że nie jestem już dobrym księgarzem. Mimo, iż wiedza o książkach ta sama, a nawet większa niż parę lat temu. Ale coś się we mnie wypaliło, nie ma tej iskierki, dzięki której kiedyś każdy kolejny dzień rozpoczynałam z entuzjazmem. Smutne to, brakuje mi tamtych czasów. Czasem jeszcze gdzieś tam coś się tli, ale szybko zostaje zdeptane przez wielkich nad nami, albo przez klientów, którzy uważają nas za gorszych od siebie.
I tą smutną refleksją zakończę ten wywód. Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień mimo wszystko będzie udany. Bo na szczęście mamy jeszcze siebie, a z moimi dziewczynami tworzymy taką ekipę, że nie ma na nas mocnych :)
W tym dniu, życzę wszystkim nam miłego dnia, dużo cierpliwości, samych miłych klientów (haha) i ogólnie żeby ten dzień minął nam w pozytywnej atmosferze :) Zważywszy na to, z jakimi wariatkami pracuję, to pewnie będzie bardzo pozytywnie.
A ja księgarzem czuję się coraz mniej, a to dlatego, że już nikt ode mnie tego nie wymaga. Ja mam się znać na plecakach, grach i wciskać ludziom czekoladowe misie i herbatki. I zakładki, pamiętajmy o zakładkach! Teraz nikt nie ocenia mojej pracy po tym, jak wygląda moja wiedza o literaturze. Bo to mało istotne. Teraz moją pracę ocenia się po tym, jak dużo nakasówki sprzedaję. I czy informuję klienta o wszystkich możliwych promocjach (czyli jakiś milion). I to nas chyba dobija. Kiedyś doceniano nas za naszą wiedzę i pasję, teraz nikogo ona nie obchodzi.
Wiem, że niektórzy z Was uważają, że dziś prawdziwych księgarzy już nie ma. Ale wierzcie mi, są, tylko z braku miłych księgarń, z klimatem, musieli schować się w sieciówkach, gdzie biegając między czterdziestoma kartonami dostawy, muszą znaleźć miejsce którego nie ma, na kolejne gry, kalendarze, herbatki, płyty, maskotki. I książki na szczęście jeszcze też. I wtedy nie mają już siły ani ochoty na nic. Nawet ten uśmiech przy kasie, to dla nich nierzadko ogromny wysiłek. Szczególnie, kiedy klient przed Tobą dał się we znaki.
Czasami spotkam się jeszcze ze stwierdzeniem, że my to mamy fajnie, bo cały dzień pijemy kawę i czytamy książki (HAHAHA). Ale już niezbyt często. Chyba klienci widzą nasz obłęd w oczach, jak biegamy dookoła robiąc milion rzeczy naraz :) Większość z klientów nie zdaje sobie sprawy jak ciężka jest to praca, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Borykamy się z problemami zdrowotnymi, które są spowodowane pracą. Czasem wracamy do domu i mamy ochotę się rozpłakać albo kogoś zabić. I to też jest spowodowane pracą. I każda kolejna taka rzecz sprawia, że tracimy ochotę na wszystko.
Dlatego dzisiaj uważam, że nie jestem już dobrym księgarzem. Mimo, iż wiedza o książkach ta sama, a nawet większa niż parę lat temu. Ale coś się we mnie wypaliło, nie ma tej iskierki, dzięki której kiedyś każdy kolejny dzień rozpoczynałam z entuzjazmem. Smutne to, brakuje mi tamtych czasów. Czasem jeszcze gdzieś tam coś się tli, ale szybko zostaje zdeptane przez wielkich nad nami, albo przez klientów, którzy uważają nas za gorszych od siebie.
I tą smutną refleksją zakończę ten wywód. Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień mimo wszystko będzie udany. Bo na szczęście mamy jeszcze siebie, a z moimi dziewczynami tworzymy taką ekipę, że nie ma na nas mocnych :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)