sobota, 25 czerwca 2011

2

Pani ogląda książkę "Historia do 1815" i całkiem poważnie zadaje pytanie:
- Czy ta pozycja obejmuje drugą wojnę światową?

To jedna z tych chwil, kiedy nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać.
Niestety nie było mnie przy tym. A może i na szczęście, bo cóż taki wbity w ziemię księgarz może w takiej chwili zrobić ;D

16 komentarzy:

  1. Mam wrażenie, że ludzie często nawet nie spojrzą na okładkę, napis a zadają tak bezsensowne i oderwane od rzeczywistości pytania, że ręce opadają. Trudno pewnie było zachować powagę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, też uważam że to raczej wynik powszechnego "roztrzepania". A przynajmniej chciałabym wierzyć, że ludzie wchodzący do księgarni przyswoili sobie tak podstawowe fakty :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasia - Uwierz, że naprawdę różni ludzie wchodzą :) Ale też mam nadzieję, że to było po prostu roztrzepanie

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie, to sobie zalinkuję.
    A gdy czasami sobie przypomnę różne zabawne historie od drugiej strony, to też Ci je tu napiszę w komentarzu, dobrze? Tylko że mi raczej to się zdarzało w bibliotece, w księgarni nie. a powinno być odwrotnie, prawda? To od bibliotekarzy się wymaga większej znajomości książek, niż od księgarzy. Bo do biblioteki zatrudnia się ludzi z odpowiednim przygotowaniem, do księgarni to może być różnie.
    Czy może się mylę? Czy w księgarniach ktoś sprawdza, jakie studia pracownik kończył? Czy miały coś wspólnego z książkami? A może zatrudnia się jak do każdego innego sklepu - obsługa kasy fiskalnej itp.?
    Czasami odnoszę wrażenie, że niektórzy nie mają pojęcia, co sprzedają:)
    Sprostuj moje być może błędne pojęcie o zawodzie księgarza:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawiązując do Kalio - W moim mieście panie pracujące w matrasie nie mają zielonego pojęcia o książkach, bez komputera są jak bez ręki. Chociaż to mała księgarnia nie wiedzą, gdzie co stoi. Ale są bardzo sympatyczne.
    Zazdroszczę jednak Twoim klientom, że mają sprzedawcę, który doskonale zna się na książkach, to rzadkość.

    OdpowiedzUsuń
  6. wiesz na to się mówi "czytanie bez zrozumienia tekstu" :D

    OdpowiedzUsuń
  7. ej no nie każdy musi się znać na historii :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Może ta pani pomyliła cyferki ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem ciekawa jakie to jeszcze przypadki opiszesz ;D

    A co do tej Pani, widocznie przysypiało jej się na lekcjach zawsze akurat w tym momencie gdy nauczyciel mówił o drugiej wojnie światowej i teraz chciałaby się dokształcić ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. II wojna światowa zaczęła się, o ile mi się zdaje, w 1939 roku, a to jest do 1815. Nawet pomylenie cyferek nie wchodziłoby w grę, bo nawet jeśli byłoby 1915, to II wojna światowa nie wliczałaby się do tego.
    Cóż... ciekawe czy to faktycznie roztrzepanie czy usypianie na lekcjach, jak to mówi Susie... ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Nawet pierwsza wojna by się nie wliczała do tego :P
    Będę obserwować bloga z przyjemnością :)
    A może ona przeczytała od 1815? :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Coś mi się wydaje, że bedzie zabawinie :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja pewnie miałabym problem z zachowaniem powagi ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. No cóż przedsiębiorczy księgarz mógłby np przekonać pana że owszem książka ta obejmuje te czasy, w końcu najważniejsza jest sprzedaż :-) Teraz muszę uważać jakie pytania zadaję w księgarniach :-)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Beatrix - No wiem, że tak bywa, ale nie rozumiem tego trochę. Ktoś kto idzie pracować do księgarni musi mieć o tym jakieś pojęcie, bo inaczej to bez sensu. Chyba, że to jakiś nowy matras to może są zagubione jeszcze trochę :)

    Szach-mat - Najważniejsze jest zadowolenie klienta a nie sprzedaż ;] Nie można wcisnąć klientowi byle czego, byle sprzedać.

    OdpowiedzUsuń
  16. Może był to tajemniczy klient testujący Twoją wiedzę:P Albo lepiej - umiejętność powstrzymania się od zaśmiania się prosto w twarz.

    OdpowiedzUsuń