wtorek, 24 stycznia 2012

13

Dawno mnie tu nie było. Nie to, żeby klienci nie dostarczali materiału na notki :) Po prostu jakoś zapominam to zapisać i wylatuje to z głowy potem. Ale dzisiaj mnie Archer zainspirowała i mi się dwie sytuacje przypomniały.

Podchodzi pani i pyta:
- Czy dostanę taką książkę, hmmmmm [tu myśli intensywnie], "Kubuś Puchatek" czy coś takiego?
Ja zgłupiałam i się patrzę na nią, bo jak kurka można nie znać Kubusia Puchatka. Pani chyba pomyślała, że nie wiem o co jej chodzi i mówi:
- No chyba "Kubuś Puchatek", autor Milne??
Nadal nie wierzę, ale idę, ściągam książkę, podaję.
Pani cała radosna, że dobrze zapamiętała tytuł idzie do kasy.



Kolejna pani przybywa po "Krzyżaków". Ostatnio już mnie nawet nie dziwi, jak rodzice od razu zaznaczają, że chcą lektury z opracowaniem, bo po co dziecko ma się męczyć. Albo są oburzeni, jak jakiejś lektury z opracowaniem nie mamy. Ale nic to. Sięgam po książkę, podaję. Wydanie z Grega, najbardziej popularne.
A pani zadaje mi pytanie:
- A czy tutaj jest też treść?
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, więc poinformowałam panią, że owszem i sobie poszłam.


To mi przypomniało, jak kiedyś u koleżanek w księgarni jakaś pani zapytała, czy ten Mickiewicz to jest jakieś starsze tłumaczenie ;D

18 komentarzy:

  1. hahahaha :) jak mnie wkurzają takie matki które kupują dzieciom tylko i wyłącznie lektury z opracowaniem Grega... aż mam ochotę nimi potrząsnąć i powiedzieć: a może by tak dziecko się w końcu wysiliło? teraz mi się wspomniała taka matka która kupowała synkowi książke "Ten obcy" mieliśmy tylko wydanie z WNK bez opracowania i już serio myślałam, że nie kupi na co mamusia wypaliła: no trudno może być bez opracowania, przeczytamy (zauważ liczba mnoga synuś stoi obok) a potem na stronie poczytamy opracowanie, bo tam jest lepiej wszystko opisane aniżeli w tej książce z Grega

    aaaaa... i jak tu nie zwariować?

    OdpowiedzUsuń
  2. No bo po co zmuszać dzieci do myślenia, skoro można im pokazać, że zawsze można iść na łatwiznę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha nieźle, nieźle :) Ale też smutno, że ludzie wykazują taką ignorancję :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaczytana-w-chmurach - Ta, ale przynajmniej jest się z czego pośmiać ;]

      Usuń
  4. O Matko./ Tłumaczenie Mickiewicza to najbardziej powalająca tego rodzaju ciekawostka, jaką w życiu słyszałam... :D :D :D

    A co do Kubusia Puchatka, to nie dziwię Ci się, że Cię zatkało. Kobieta żyła w jakiejś dziczy na pustyni czy co?

    Pozdrowionka
    Sol

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sol - No takich powalających ciekawostek to Ci u nas pod dostatkiem ;]

      Usuń
  5. Jeśli koleżanki z księgarni to my, to to był Sienkiewicz. ;)

    Te opracowania doprowadzają mnie do szału. "Ten obcy" z opracowaniem - standard. Ale co rzekną ludziska na to - Musierowicz z opracowaniem, "Mikołajek" z opracowaniem, "Dzieci z Bullerbyn" z opracowaniem (a jakże!).

    Swoją szosą dwa dni temu u nas był autor "Konika Garbuska" na "Sz". No w sumie w tym Jerszowie to "sz" mocno pobrzmiewa.

    Ech, rąsie czasem opadają, prawda? Ale co tam. XDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. thingrodiel - Sienkiewicz, Mickiewicz jeden czort ;D Tłumaczyć ktoś ich musi xD

      Noooooo o Mikołajka z opracowaniem u nas też pytają ;D
      W ogóle jak coś nie ma opracowania to jest obraza majestatu

      Usuń
    2. Na temat opracowań to nawet MM miała kiedyś niezłą scenkę rodzajową, z uwzględnieniem propozycji zajęcia się kopaniem rowów i zabójczą puentą. ;)

      Sapka też zresztą kiedyś ktoś chciał tłumaczenie. "Bo coś słyszałam, że tam jedno tłumaczenie jest takie fatalne i wszyscy szukają tego drugiego." XDDD

      Usuń
    3. thingrodiel - No jak MM to już to widzę w wyobraźni xD
      A Sapkowski się komuś widocznie z Tolkienem pomylił, no to tak łatwo o pomyłkę przecież ;D

      Usuń
  6. Witam, tak się zastanawiam nad wydaniami z opracowaniem. Czy to podaż podąża za potrzebą czy potrzeba była wygenerowana. No wiecie te teorie z marketingu. Owszem kiedyś bywały opracowania do lektur, ale wydawane osobno /czy teraz są takie nie wiem/. Jeśli mi napiszesz, że jest "Katarynka"/ma 15 stron?/ z opracowaniem, to ja się ciężko zdziwię. Pozdrawiam księgarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym się nie zdziwiła, gdyby była "Katarynka" z opracowaniem ;] Bo kiedyś to dzieci kupowały opracowania, a rodzice ich jednak gonili do tych lektur. A teraz to rodzic przychodzi po opracowanie, bo "co się dziecko będzie męczyć", albo "tam jest wszystko lepiej opisane". Ludzie teraz szukają opracowania lektur do pierwszej klasy podstawówki, więc o czym tu gadać.

      Usuń
  7. To z Krzyżakami jest śmieszne i przerażające zarazem... Co się teraz dzieje to nie do pomyślenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bujaczek - Ale co poradzisz, takie czasy :) Lepiej się z tego śmiać, bo i tak się nic nie poradzi :) Jak wspomniała moja koleżanka z księgarni, ludzie są oburzeni, że np. Mikołajka nie ma z opracowaniem.

      Usuń
  8. hehe nawet bym nie pomyślała, że niektórzy mogą być aż takimi... ignorantami? to chyba jest zbyt delikatne określenie, ale nie chcę nikogo obrażać ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. martoohna - No chciałabym powiedzieć, że mnie to już nic nie zdziwi, tymczasem po tylu latach pracy ciągle przychodzą ludzie, przy których brak słów ;]

      Usuń
  9. A ja lubię Grega, bo mają tanie książki. Jeśli chcę mieć własne egzemplarze lektur, to idę do półki z Gregiem i za 20 zł nakupuję 5-6 tych cieńszych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta - Tak, ja to rozumiem. Ale oni nie kupują ze względu na cenę, tylko opracowanie. A treści to tam by w ogóle mogło nie być.

      Usuń