Ostatnio dzień świra trwa bez przerwy. Gdybym chciała opisać wszytko, to musiałabym ciągle biegać z notesem i długopisem. Ale przedstawię Wam przemiły poranek jaki ostatnio miała moja koleżanka.
Klient 1. Zaraz po otwarciu.
Kupił, płaci, koleżanka pyta czy doliczać reklamówkę.
- Jak to? Pani jest nielogiczna.
Koleżanka się zdziwiła, ale nic to. Przyzwyczailiśmy się do marudzenia o reklamówkach.
Ale pan nie daje za wygraną:
- Czy pani słyszy co pani mówi? To co pani mówi nie jest logiczne. Jak reklamówka może być płatna?
Ludzie nie potrafią odpowiedzieć normalnie: nie, dziękuję. Dużo zabawniej jest przecież robić przez piętnaście minut awanturę o reklamówkę za dwadzieścia groszy.
Klientka 2.
Mamy dużo książek poprzecenianych na 2 zł, 5 zł itp. Wzięła pani klientka książkę za 5 zł. Twarda okładka, przed przeceną kosztowała chyba ponad 40 zł.
Klientka:
- Ta książka kosztuje pięć złotych?
O.: - Tak.
Klientka: - Za dużo. Za dwa bym wzięła
O.: o.O - Ale ona kosztuje pięć. Wie pani, ładne wydanie, twarda okładka, pięć złotych to nie jest dużo za taką książkę.
Klientka: - Przecież mówię, że pięć za nią nie dam. To sprzeda ją pani za dwa czy nie?
Oburzona, że nie - wyszła.
Klienci 3
Dwóch panów. Weszli i zaczęli opowiadać o zakupach w Castoramie. To była taaaaaaaka porywająca historia. W końcu rzucili na ladę jakieś papierzyska z tekstem:
- Proszę mi to skserować.
O.: - Ale to jest księgarnia. A poza tym nie mam ksera.
Klienci: - Jak to nie ma pani ksera? To niech pani na faksie zrobi kopię.
O.: - Faksu też nie mamy.
Klienci: - No co mi pani tu opowiada, komputery pani ma a nie ma faksu?
O.: - Niestety nie.
Wyszli z fochem. Że też nie wpadliśmy na to, żeby dorabiać jako punkt ksero.
Potem na dokładkę przyszła do mnie pani po baśnie Andersena i stwierdziła, że bez opracowania to ona nie chce. Załamałam się, a ona oburzyła, że jak to tak dzieci mają w szkole czytać a nie ma opracowania. Niedługo będą chcieli ściągi z wierszy Brzechwy czy Tuwima.
Na koniec z rozmów księgarzy. Zauważyliśmy ostatnio, że jak za długo nie mamy co robić to nam się rzuca na głowę. Najczęściej ma to miejsce jak kurier spóźnia się z dostawą. Ostatnio z koleżanką szukałyśmy puzzli z książeczek z puzzlami, bo zawsze jakimś magicznym sposobem znikają z tych książeczek i znajdujemy je po całej księgarni. Nie mogłyśmy kilku namierzyć. Koleżanka zaczęła szukać już nawet pod stołem.
K.: - O, pająk.
Ja.: - Nie strasz mnie, bo zawału dostanę.
K.: - A co, masz onomatopeję?
Tak, chodziło jej o arachnofobię ;]
Jakbym się zastanowiła, to pewnie coś jeszcze by mi się przypomniało, ale i tak się już rozpisałam :) Nie będzie Wam się chciało czytać potem tego :)
buahahahaha uwielbiam historie prosto z Firmy :D i tak nie ma to jak hasło dziewczyny do drugiej:
OdpowiedzUsuń- Wiesz, jak chcesz to polecę ci książki tej... no... wiesz... no tej...yyy Pauli Koeli
archer - No dokładnie ;D Ja mam milion takich tekstów, ale tego się nie da opisać ;D Musiałybyśmy to nagrywać ;D
UsuńBtw, wiesz, że robimy spotkanie autorskie Pauli Koelii we Wro?:D
Nie sądziłam, że taki niekumaci ludzie w ogóle kupują książki...
OdpowiedzUsuńA o arogancji już nie mówię. Jak pragnę ksera to wchodzę i pytam, czy jest możliwość skserowania. No, ale wiadomo, ludzie ludziom nie równi.
Pani nielogiczna zrobiła na mnie wrażenie, tak samo zresztą jak onomatopeja :)
Pozdrawiam i dużo wrażeń w pracy życzę :*
Agniecha - No mnie też czasem zastanawia, po co oni w ogóle wchodzą do księgarni. Ale miotłą nie pogonisz niestety ;D
UsuńA wrażeń to nam nie brakuje :D
Cudny dzionek :D
OdpowiedzUsuńSol - Tak, każdy dzień jest cudny pod tym względem ^^
UsuńPozdrawiam i czytam.
OdpowiedzUsuńmojeksiazki - Miło mi, że czytasz :)
Usuńuwielbiam absurdy życia :) Z życia Księgarza wydają się być rewelacyjne :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWspomnienie Barcelony - Tak, u nas absurdów nie brakuje :)
UsuńWłaśnie mało! Strasznie ciekawie jest pisany ten blog, oderwać się nie mogę teraz! Pozdrawiam ponownie^^
OdpowiedzUsuń